Psycholożka, doktorka, architektka. Czy feminatywy są nam potrzebne?
Choć wiadome jest, że język nie jest skostniałą konstrukcją i stale ewoluuje, to niektóre kierunki zmian wywołują spore kontrowersje zarówno wśród językoznawców, jak i użytkowników języka. Jednym z najgłośniejszych tematów do dyskusji o języku polskim są feminatywy. Tymczasem, jak podaje Pracuj.pl, aż 8 na 10 kobiet uważa, żeńskie nazwy stanowisk powinny być używane powszechnie – tak samo, jak męskie.
Feminatywy – po co nam zmiany?
Świat się zmienia, a razem z nim język. To, co jeszcze kilka lat temu było uznawane za niepodważalną normę, dziś zaczyna tracić na znaczeniu. Feminatywy, czyli żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów, profesji czy tytułów, są odpowiedzią na przeobrażenia społeczne i kulturowe w naszym kraju. Coraz mniej kobiet chce, by nazywać je prezesami, doktorami, adiunktami, prezesami czy nawet widzami lub gośćmi. Zamiast tego na wizytówkach, przy drzwiach do biur czy w stopkach maili zaczynają pojawiać się doktorki, adiunktki czy prezeski, a do programów telewizyjnych zaprasza się widzki i gościnie. Czy to jest potrzebne? Skoro kobiety (i nie tylko one) uważają, że tak, to znaczy, że jest potrzebne.
Według raportu Pracuj.pl z 2021 roku:
- 83% respondentek popiera wykorzystanie żeńskich nazw stanowisk.
- 78% badanych kobiet uważa, że ogłoszenia o pracę powinny zawierać feminatywy.
- 75% z nich chce zdecydować samodzielnie o nazwie pełnionego stanowiska.
- 73% respondentek twierdzi, że
- Większość kobiet popiera żeńskie formy nazw popularnych zawodów, a tylko niecałe 30% uważa, że feminatywy nie pasują do niektórych zawodów.
Lubimy czy nie?
Żeby zmiany językowe utrwaliły się w języku (a razem z nimi zmiany społeczne i kulturowe), potrzebny jest wysiłek. Jako społeczeństwo musimy nauczyć się nowych form i przyzwyczaić do ich brzmienia, a to przecież nie każdemu się podoba. Feminatywy budzą żarliwe dyskusje nie tylko wśród językoznawców. Przeciętni użytkownicy języka spierają się o sensowność zmian, o brzmienie żeńskich nazw zawodów, o trudności związane z wymową.
Przeciwnicy wprowadzania feminatywów jako argument podają np. jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, takich jak pilotka – czapka i kobieta sterująca samolotem. Argument ten łatwo poważyć „pilotem” – to przecież zarówno urządzenie do telewizora, jak i pilot samolotu.
„Chirurżka jest nie do wymówienia przez trudne zbitki spółgłoskowe”. I ten argument łatwo zbić. Jak podaje Rada Języka Polskiego, słowo chirurżka wymówić jest tak samo „trudno” jak zmarszczka czy bezwzględny.
Po co zmieniać coś, co działa od lat?
„Po co wprowadzać nikomu niepotrzebną rewolucję?”. Po to, by wyrównać szanse kobiet i mężczyzn – bo za zmiana języka podążają realne zmiany w życiu. Już w 2019 roku Rada Języka Polskiego wydała Stanowisko w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów, w którym możemy przeczytać, że „w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach”.
0 Comments